wtorek, 17 listopada 2009

Sto lat! Sto lat!

Dziś kończę z narzekaniem na temat zanikania kultury wyższej, kosmopolityzacji, globalizacji, komputeryzacji i innych -zacji. I bynajmniej nie dlatego, że z dnia na dzień zmieniłam światopogląd i stwierdziłam, że jednak podzielam zachwyt nad tym 'rozwojem' (co to, to nie! mimo wszystko on wciąż jest dla mnie cofaniem się, jest wręcz jego niszczeniem, upraszczaniem, rezygnowaniem z myślenia. No, ale to już inny temat!)
Wracając do meritum. Wczoraj przekonałam się, że stare, polskie przysłowie " prawdziwych przyjaciół poznajemy w biedzie" straciło już na ważności. Dziś powinno się raczej mówić "prawdziwych przyjaciół poznasz dzięki fecebookowi". Wczoraj były moje urodziny. Co roku rozmyślam, jak powinien ten dzień wyglądać żeby był wyjątkowy, co zaplanować, gdzie pójść, co zrobić aby na te kilka godzin zerwać z rutyną. Jednak w tym roku było inaczej. Przez cały dzień docierały do mnie życzenia, tryliardy życzeń! Myślałam, że nie mam nawet tylu znajomych! Zastanawiało mnie, co też takiego się stało w tym roku, że tylu ludzi o mnie pamięta. Ani nie byłam jakos szczególnie milsza, ani nikogo nowego nie poznałam, ani się nie zmieniłam. Więc co? Oczywiście -portal społecznościowy! Jakie to proste! Wpisujesz tylko datę urodzenia i już wszyscy twoi znajomi są upominani przez swoje komputery "Pamiętaj! Za 3 dni użytkownik XYZ ma urodziny! Nie zapomnij złożyć mu życzeń!". Więc nie zapominają! Stało się to swojego rodzaju prestiżem- kto w swoje urodziny zbierze na swojej stronie więcej wpisów urodzinowych, znaczy liczy się. Albo odwrotnie, nie znam kogoś za dobrze, ale jest w ogólnie znany i lubiany trach! "sto lat, sto lat, uściski:*" i z głowy!
Pewnie, to miłe, że tylu ludzi o Tobie 'pamięta', ale jak przykre jest to, że zanikają zwykłe ludzkie gesty. Ilu ludzi zdobywa się na to, żeby z życzeniami zadzwonić, chwilę porozmawiać? Niewielu. Ale to co może cieszyć, że są to Ci, na których najbardziej nam zależy. Ci, na których telefony tak w głębi serca liczymy i na które czekamy. Kto z nas pamięta kiedy ostatni raz sam wysłał kartkę świąteczną, czy pocztówkę z wakacji?

Bez wątpienia jakiś socjolog miałby niezły materiał do badań na temat stosunków międzyludzkich!!!

piątek, 16 października 2009

Kocham kobietę ,
która nie może być Tobą.
Nie tak ją sobie wymyśliłem.

Oczy ma Twoje i Twój uśmiech
Twoją ma postać i Twoje zepsucie...

Warczy na mnie,
Choć nie jest psem.

Nie miauczy nigdy
I nigdy nie pieje.

(Rży czasem)

Śmieje się jak trup.

Jak zombi podskakuje
I cieszy się,
jak dziecko, które w rękach lalkę ma.

Ukłoniłem się do niej tak nisko,
że nabiłem sobie guza
o spód jej sukni
przy jeansach.

Muskając rzemyk u jej sandałów
ustami
rozharatałem sobie wargę
o trampek.

Choć zima się zbliża,
rozgrzany kaloryfer jesienią
arie wiosenne wyśpiewuje.

Na szczęście
lato zapomni i przebaczy.






Nie przyjechałam po to by śnić
przyjechałam po to by być
by połączyć noce i dnie
wspólne marzenia i plany

To nic że
obraz trochę rozjechany
dźwięk rozstrojony nieco
głucho dudni
jak we studni

Że sąsiedzi z parteru chrząkają
(bo z drzew liście lecą)
kuzynki się głupio uśmiechają
cała Wieś się przygląda i… czeka…



I tylko w oddali cicho płynie rzeka




Miłość jest jak
Kot
Często przychodzi nieproszona
A kiedy wreszcie uświadomisz sobie, że przyszła
Już ci siedzi na kolanach i mruczy…


Gdy myślisz gniewnie: ”Nie chcę cię!”
i w panice sobie zaprzeczasz:
„To nieprawda!” -
Patrzy niewzruszenie
Mrużąc błyszczące
Nieprzeniknione jak noc
Czarne Oczy
Czasem drapnie cię pazurem
Gdy pogrywasz z nią nieładnie…

A kiedy już głaszczesz miękkie futro
Pragnąc by została
Odchodzi w dal skąd przyszła

I nigdy nie dowiesz się
Po co była i czego chciała


Najgorsza z możliwych
Niezniszczalna
Nienakarmiona
Nienapita

Żądająca,
Wymagająca
Upadlająca
Niszcząca

Bestia śpi







bo czasem nawet tęsknić nie wypada...






Wszystkie zamieszczone wiersze zostały znalezione na www.krystynajanda.pl/forum, w dziale "Wasza twórczość".
Serdecznie polecam tę stronę, czy to do poczytania, czy do zamieszczania swojej twórczości, naprawdę warto!

Mnie zdecydowanie oczarowały. Urzekły mnie swą prostotą w swoim wyrafinowaniu, prawdą i zaskakującą trafnością w swoich osądach ( warto dodać, że większość wierszy jest pisana przez płeć NIEpiękną:P!).
To strasznie głupio brzmi , jak się pisze o wierszach. Zdecydowanie lepiej je po prostu czytać i delektować się nimi!:) Dlatego nie będę nic już nic pisać! Delektujcie się!



*do wierszy dodałam portrety różnych, bardzo ważnych kobiet(ek) w moim życiu. Bez wątpienia mogłyby być autorkami, czy adresatkami myśli zawartych w tych wierszach...

ale czy tylko one...?

wtorek, 13 października 2009

una mescla 1

czyli rzeczy, które kiedyś do głowy wpadły, zostały spisane, a potem zapomniane. Jeszcze szybciej niż wpadły wypadły. Niech sobie tutaj będą. Może niektóre zostaną na dłużej?

*
'Terror , który sieją terroryści przeradza się w horror'-powiedziała pewna pani, chcąc przybliżyć powagę tego zjawiska. Żyła również w przekonaniu, że na chrzest Polski przybył Otton XIII, a Lew 'Tołostoj' wielkim pisarzem był. Wszystko byłoby w porządku(byłoby?), gdyby nie fakt, że była to nauczycielka historii z kilkuletnim stażem. Może zbyt długim-kto wie. My wiemy z pewnością.

*
Wieczny bezsens.
Życie w biegu.
Za szybko.
Zwolnij.
Zaśpij.
Tylko go nie prześpij.
Zaropiałe oczy.
Zmiany.
Wieczne metamorfozy.
Z których nic potem wychodzi.
Do tego z czego rezygnujemy wracamy z dwojaką siłą.
naprawdę?

*
z niecierpliwością czekam aż się ociepli.
z niecierpliwością czekam aż zaświeci słońce.
z niecierpliwością czekam kolejnego Grunwaldu.
z niecierpliwością czekam kolejnego spotkania.

boję się.


*
budzę się
wstaję.powstaję.nikogo nie poznaję.
idę
w prawo? w lewo?
przed siebie.
biegnę
do mamy. do taty. do domu.
uciekam
od Ciebie? od siebie?
usypiam
upadam.padam.spadam.


*
fajnie jest spotkać swoja bratnią duszę. szczególnie gdy zdarza się to niespodziewanie.
to nie było ani nasze pierwsze spotkanie, ani jedno z pierwszych. po prostu pewnego dnia poznałam naszą wspólną część. To było trochę jak z miłością od pierwszego wejrzenia, która zdarza się ludziom znającym się już od lat. Co prawda my nie znamy się od lat, ale czuje się jakby tak było.
tak...fajnie jest spotkać swoją bratnią duszę. szkoda tylko, że jest taka ulotna.

czwartek, 3 września 2009

this is neverland

Każdy z nas ma w sobie coś z małego dziecka, tylko zazwyczaj o tym zapomina. A szkoda! Dorośli marzą, żeby choć przez chwilę znów wieść beztroskie życie wesołego przedszkolaka. Żeby zamiast wypełniać PIT-y , CIT-y i inne kwity zanurzyć się w swojej wyobraźni i wędrować do znanych tylko im krain, osiągać to co nieosiągalne, docierać tam, gdzie nikt nigdy nie dotrze.
Ja też o tym zapomniałam. Może nie tyle zapomniałam, co w ogóle o tym nie myślałam (a przecież ja tak do końca dorosła to nie jestem:P).


***

- Co jest twoim światem?

-"Moim" światem?

- No tak... co jest Twoją Nibylandią? Na pewno masz takie miejsce! Miejsce do którego uciekasz w tych złych chwilach, w tych najtrudniejszych momentach

- Aaa miejsce gdzie uciekam? No wiesz, jak potrzebuje oddechu to wyjeżdżam na wieś do rodziców...

- Nie, nie głuptasie! - zaśmiała się - chodzi mi o miejsce w Twojej głowie, w Twojej wyobraźni.... gdzieś gdzie możesz uciec przed , przed... wszystkim!

Przez dłuższą chwilę milczał. nie wiedział czy istnieje w ogóle jakieś "jego" miejsce. Nigdy w jego życiu nie istniał "jego" świat- w tym normalnym, powszechnie rozumianym sensie-ponieważ on nigdy takiego miejsca nie szukał, a może raczej nie odnalazł go ponownie. Owszem, jak był małym chłopcem to wyobrażał sobie utopijną wyspę, na której nie było problemów, wszystkie dzieci mogły jeść tyle słodyczy ile chciały, nie myć uszu, rodzice nie musieli chodzić do pracy...

- Przestań , to strasznie głupie!- odpowiedział w końcu - nie mam pięciu lat...

- Nie ważne ile masz lat... Ja ciągle uciekam do mojej Nibylandii! Nie śmiej się! Mówię Ci, odnajdź swoją Nibylandię...




Jeśli macie problem z odnalezieniem swojej Nibylandii, polecam oglądnąć Marzyciela z genialną kreacją Johnego Deppa lub chociaż posłuchać genialnej muzyki Jana A. P. Kaczmarka, który został uhonorowany za nią Oskarem. To bez wątpienia pozycja obowiązkowa nie tylko dla tych, którzy zagubili w sobie dziecko.


Bo w każdym z nas drzemie coś z małego dziecka.

poniedziałek, 22 czerwca 2009

wsiąść do pociągu byle jakiego!

no może nie do pociągu w tym wypadku, ale do kapsuły (tak, tak, to na zdjęciu to kapsuła- nie ma co prawda silnika ale zabierze każdego gdzie tylko dusza zapragnie!)albo do Wagona (kolejny genialny wynalazek motoryzacyjny! polecam każdemu!) Wracając do tematu. Czasem korci mnie żeby wsiąść i pojechać gdzieś tam ' w nieznane', szkoda tylko, że tak się nie da- przynajmniej w moim wypadku. Przeszkody (nie) do przejścia: pełni obaw rodzice-sponsorzy i ich bezcenne pytania: a na ile? a z kim? a jak jedziecie? ale czy to bezpieczne? nie jesteś za mała? czy będzie ktoś dorosły?-mamo, jestem dorosła - tak, tak, no to co, będzie, czy nie?- i tak mogłabym wymieniać do rana. Kocham ich za to, ale aaaaaał to męcząąąąąąąace. Czy nie jestem za młodaaa?! Błaaagam, a kiedy mam się bawić, po 50-tce? Jak słucham co oni robili będąc w moim wieku ,( no dobra,tylko mój tata) to stwierdzam, że jestem złotym dzieckiem. Ba! Platynowym! . no i właśnie z mojego spontan-wyjazdu-nie-ważne-gdzie-i-na-jak-długo zrobiła się zaplanowana wycieczka all inclusive, na szczęście bez przewodnika. O ironio! I chciej tu żyć jak w filmach!

polecam piosenkę Cudownych rodziców mam... :)




p.s. alkohol to zło. pamiętajcie o tym!
;]

wtorek, 28 kwietnia 2009

żegnaj szkoło!

no more lollipops?

no more hugs?
no more drinking?

no more sharing moments?


now we must find out who really cared. then we ask for more.

niedziela, 26 kwietnia 2009

nagle wali się scenografia i gasną światła,
opada kurtyna i nie widać już nic.
zapada przeraźliwa ciemność i nawet atłasowe muśnięcie zasłon nie koi.
myślał, że nie ma pytań bez odpowiedzi-
ale takich jest najwięcej.
gdy zobaczył jej łzy, zrozumiał , że kobiety zrodziły się z wody.
gdyby ona zobaczyła jego łzy, pewnie nic by nie powiedziała.
stałaby i patrzyłaby.
myślałaby. miałaby tysiące hipotez.
ale nic by nie powiedziała.
nie powiedziałaby nic.

obudziła się w masce błazna.
miała białą twarz, niewyrażającą żadnych uczuć,
uroniła ostatnie łzy i rozwiesiła je na sznurku.
już dawno wyschły.
od tamtej pory nie potrafiła już płakać.
umiała tylko myśleć.


nigdy nie było Ich.
była Ona. był On.

życie jest jedynie przelotnym cieniem, żałosnym aktorem, co przez godzinę puszy się i miota na scenie,
po czym znika. opowieścią idioty, pełną wrzasku i wściekłości,
a nie znaczącą nic.
to chyba z Makbeta. lubię ten fragment.

sobota, 11 kwietnia 2009

life is a bitch

mam kota na gorącym dachu mojej głowy. Dzisiaj go mam. Jutro mogę go już nie mieć.
Mógłbyś wtedy powiedzieć- "ale przecież to tylko kot".
W takim razie nie będę pisać o kocie.
***
Dwa dni temu jechali samochodem. Było ich czworo. Śmiali się, rozmawiali, snuli plany na wakacje, myśleli o kolejnym koncercie, który miał się odbyć 14 maja, marzyli. Zwykła podróż.Mieli pojechać i wrócić. Tak jak zwykle.
Dzisiaj już nie jest jak zwykle. Dzisiaj nie ma już trojga z nich. Nikomu nie jest do śmiechu, nikt nie chce snuć planów, nikt nie wierzy w realność marzeń. Mieli przed sobą całe życie, głowy pełne pomysłów i snów. Zostawili rodziców, rodzeństwo, przyjaciół i fanów. Mam tylko nadzieje, że to nie wszystko. Że pozostanie po nich coś jeszcze. Oni pokazywali jak można żyć pełnią życia i realizować swoje marzenia. Jak iść do przodu nie bojąc się porażek. Mnie nauczyli, że sama pasja to za mało, że trzeba wkładać mnóstwo pracy i serca jeśli chce się coś osiągnąć.
Mam w sercu zadrę, która strasznie boli i mam nadzieję , że nie pozbędę się jej do końca życia.
Bezustannie zadaję sobie bezsensowne pytanie. Dlaczego?
Myślę o nich ale myślę też o tym, że to mogłam być ja.
Ilu rzeczy jeszcze nie zrobiłam? Ilu spraw nie uporządkowałam? Ilu marzeń nie spełnieniłam? Jak wielu ludziom nie powiedziałam, że ich kocham, że ich podziwiam? czy dane będzie mi to zrobić...
ale dziś nie chodzi o mnie, ani o Ciebie.
dziś chodzi o Nich.
Dziękuję Wam.
i dziękuję, że nasze drogi się przecięły.

"trzeba wierzyć, że jest świat całkiem pozbawiony zła
i jest czas, który nieskończenie trwa
i jest dzień, w którym wszystko zmieni się
teraz śpij. niech nadzieja wejdzie w twoje sny."

Przedstawiam wszystkim Mute. Niestety po raz ostatni.

http://www.youtube.com/watch?v=OwuKgz-3f7s&feature=channel_page

wtorek, 7 kwietnia 2009

nonkonformizm

To my,pokolenie nonkonformistów! świadomie sprzeciwiamy się temu co modne, walczymy z kosmopolityzacją naszej ukochanej Warszawy, nie chcemy powszedniości! Mówimy 'nie' ludziom bezbarwnym, ludziom 'masowym'. Hołdujemy indywidualności!Cenimy sobie ludzi z własnym 'ja', ludzi, którzy mają coś do powiedzenia! Ludzi, którzy widzą coś ponad czerń i biel. Nie chodzimy w spodniach od Dolcze, nie mamy koszul Tommiego Hilfigera(czy Hilfajdżera?), nie mamy okularów harrego pottera, czy jak kto woli ,popularnych rejbanów.
Do dziś nasza koegzystencja z resztą społeczeństwa przebiegała spokojnie.
Dzisiejszy dzień bez wątpienia zapiszę się na kartach historii.
Starbaks. Otworzono w stolicy starbaks. Życie wielu konformistycznych jednostek straciło sens. Teraz latte za 20 zł można będzie wypić też z warszawskiego papierowego starbakskubka. Od dziś będzie można zamówić starbakskawę u starbakskelnerki i usiąść na starbakskrześle przy starbaksstoliku! I to wszystko w Warszawie! Już nie będzie po co jeździć do Londynu!

no. chyba, że na zakupy.


Apelujemy więc do Was drodzy konformiści!






Zróbcie coś!



Zróbcie coś do cholery!










Amen.

środa, 1 kwietnia 2009

zakochałam się w Gałczyńskim!


- Powiedz mi jak mnie kochasz.
- Powiem.
- Więc?
- Kocham cie w słońcu. I przy blasku świec.
Kocham cię w kapeluszu i w berecie.
W wielkim wietrze na szosie, i na koncercie.
W bzach i w brzozach, i w malinach, i w klonach.
I gdy śpisz. I gdy pracujesz skupiona.
I gdy jajko roztłukujesz ładnie -
nawet wtedy, gdy ci łyżka spadnie.
W taksówce. I w samochodzie. Bez wyjątku.
I na końcu ulicy. I na początku.
I gdy włosy grzebieniem rozdzielisz.
W niebezpieczeństwie. I na karuzeli.
W morzu. W górach. W kaloszach. I boso.
Dzisiaj. Wczoraj. I jutro. Dniem i nocą.
I wiosną, kiedy jaskółka przylata.
- A latem jak mnie kochasz?
- Jak treść lata.
- A jesienią, gdy chmurki i humorki?
- Nawet wtedy, gdy gubisz parasolki.
- A gdy zima posrebrzy ramy okien?
- Zimą kocham cię jak wesoły ogień.
Blisko przy twoim sercu. Koło niego.
A za oknami śnieg. Wrony na śniegu.

K.I. Gałczyński

niedziela, 29 marca 2009

niektóre pytania z zasady są retoryczne.

niektóre pytania z zasady są retoryczne.
a jeśli nie są, na niektóre lepiej nie odpowiadać.

niektóre rzeczy po prostu są.
ich się nie zmienia.
one po prostu są.
kobiety są z natury łatwe,
mężczyźni z natury myślą fiutem.
blondynki są głupie,
a psy wierne.
pieprzone stereotypy.

wszyscy upadają i powstają. czemu 1 na 10 upada znowu?
która jestem w kolejności?

nigdy więcej wracania do przeszłości,
nigdy więcej uciekania przed przeszłością.
nigdy więcej krzywdzenia innych,
nigdy więcej kłamstw.
pieprzone paradoksy.

wtorek, 10 marca 2009

I want to wake up in the city that never sleeps



'our future home. destination. everything'- jak zwykł mówić mój kochany Saksio. Pseudonim 'Saksio" oczywiście też nie wziął się znikąd. Saks Fifth Avenue. To właśnie tam będziemy mieszkać. W penthousie na ostatnim pietrze obrzydliwie wysokiego wieżowca. Z okien będzie roztaczał się widok na cały NY, oczywiście z mojego będzie widać Broadway. I chociaż pewnie po miesiącu jeżdżenia żółtymi taksówkami, życia w mieście pełnym pośpiechu i McDonalda to już nie będzie TEN Nowy Jork. Ten nieodkryty, wyidealizowany i nieosiągalny, ale wciąż będzie to miasto, które nas połączyło. Nasze miasto.
Spełnimy te cholerne marzenia.


zdjęcia robione przez moją siostrę.

środa, 18 lutego 2009

wspomnień czar

lato 2007. Coś się skończyło i miało już nigdy nie wrócić. Wspólne ogniska, upijanie się winem, śpiewanie 'naszych' piosenek...tego wszystkiego miało już nie być...
i tego już nie ma.

"tak jak morze gwiazd spadło nam na głowę, spadło nam"

Bez wątpienia nam spadło i to niespodziewanie. Jedyne co mi z tego zostało to wspomnienia. Te najpiękniejsze, bez których byłabym nikim. I chociaż to wszystko skończyło się nie tak, chociaż "sen nie ziścił się". Cieszę się. Cieszę się, że byłam jego częścią.

Chociaż już żadne niebo nie będzie dla nas tak piękne jak tamto i żadna herbata nie będzie smakować jak ta, pita na betonowych blokach przed stajnią to jesteśmy szczęściarzami. Mieliśmy to wszystko na wyłączność.



"Jestem jak kwiat, który rośnie
W miejscu gdzie nic inne nie chce.
Zapuszczam tam swój korzeń
Bo źródła tu są najlepsze

Najlepiej rosnę kiedy karmi mnie mój ból
Najlepiej chociaż nie ma światła tu.
Kiedy mój lęk wypełnia mnie jak gęsta mgła
Rosnę, zapach życia mam "

środa, 11 lutego 2009


'niech targa mną, niech boli mnie.
Może wcale nie chcę żyć spokojnie...'


Nie znoszę kiczowatych romantycznych bzdur. Nie znoszę rozlazłych romantyków, którzy wyryją w korze nasze inicjały, którzy będą mi zawsze przyznawali rację, z uśmiechem podrygiwali na każde moje skinienie i wyjmowali mi rodzynki z ciasta, tylko dlatego, że ich nie lubię.

Kolejna książka o miłości, miała być kolejnym powodem do tego, żeby już więcej ich nie czytać.
I chociaż za każdym razem to sobie powtarzam i tak po jakimś czasie po nie sięgam. Ja. Zdeklarowana przeciwniczka romantyzmu i ckliwości.

Tak naprawdę uwielbiam te książki. Tak samo jak komedie romantyczne z happy endem i wyimaginowane historie miłosne mojej ciotki. Myślę, że każdy je czasem lubi. Fajnie jest usiąść i przenieść się w inna rzeczywistość, tą nieistniejąca i niemożliwą do spełnienia. Ale magiczną.
Każdemu w zyciu potrzebna jest odrobina magii.


" i nie chodzi mi o spokój
nie to, że trzeszczą ci brwi kiedy wszystko wokół śpi
nie to, że twe myśli dalekie od mych rąk
jak iskra nieboża pośród zakurzonych ksiąg"

wtorek, 10 lutego 2009

"gdybym Cię nie znała to przejechałabym, przepłynęła, lub przeszła cały świat żeby Cię spotkać."

Chociaż 'słowa ,choć czasem piękne, to tylko słowa' to właśnie dla TAKICH słów warto żyć.
Dla takich słów warto stawać się lepszym,
warto nad sobą pracować.
Chociaż wiem, że mam setki wad i tysiące słabości, takie słowa pozwalają mi uwierzyć w tę dobrą stronę mojego 'ja'. Może jest we mnie jednak ułamek dobra? odrobina zrozumienia? szczypta ... miłości?
może...
Wiem tylko, że są ludzie, za których dałabym się pokroić na drobne kawałeczki. Cząstka po cząstce oddawałabym całą siebie aby ich przy sobie zatrzymać.
Jestem samolubem, pewnie tak, ale nikt nie mówił, że miłość nie jest samolubna. Chciałabym mieć ich na wyłączność. W każdej minucie i w każdej sekundzie. Wiedzieć o nich wszystko. Śmiać się z nimi i płakać. Tańczyć z nimi i śnić. Marzyć wspólnie z nimi. Chciałabym się przy nich zmieniać i pomagać im zmieniać siebie.
I nie ważne , że niektórzy z nich są ze mną codziennie, niektórych widzę 'od święta' , a niektórych tylko w snach. Potrzebuję ich. Jak tlenu.

i dziękuję. Tym bliskim i tym dalekim, tym raz widzianym i tym jeszcze niepoznanym.
Dziękuję ludziom, którzy zmieniają mój świat.
chciałabym leżeć na poduszce z mchu
pod wielkim, samotnym drzewem.
chciałabym posiadać monopol na marzenia.
i móc je spełniać. bezustannie.
chciałabym zawsze czuć zapach świeżo skoszonej trawy.
codziennie wstawać prawą nogą,
czytać dobrą książkę i poznawać nowe smaki.
delektować się chwilami.
Oglądać wschody słońca o świcie,
a wieczorem usiąść z ciepłym kakaem w blasku kominka.

Chciałbym to wszystko robić z Tobą.



Żeby później mieć za czym tęsknić.

.

różowe życie szalonej nastolatki
składniki:
-krejzolskie koleżanki,
-szalone imprezki,
-(L)egia i tylko (L)egia
-opalenizna całoroczna,
-ubrania prane tylko w vizirze,
-guma do żucia 24/h
-JeSt FaLkA, jEsT pRzEkAz!
-białe kozaczki,




i pytam , ZA CO???

m83 we own the sky

http://www.youtube.com/watch?v=Gq-JTLb0qHQ&feature=related


trochę kreatywności. szara codzienność dobijała nas bardziej niż zwykle. potrzebowaliśmy oddechu.ten projekt miał być na to receptą. czy się udało? z początku nie było jakiejś wielkiej ekscytacji, czy poczucia spełnienia. Jednak teraz, kiedy teledysk ujrzał światło dzienne i spotykamy się ze słowami uznania i aprobaty nawet obcych ludzi, czujemy że to miało jakiś sens.
dziękuję Wszystkim za ten projekt':)
pomimo aparatu zamiast kamery, braku aktorów, braku oświetlenia i braku czasu daliśmy radę

piątek, 9 stycznia 2009

5.IV.2008

mam tak samo jak ty
swoje gorsze dni
Altruizm?
owszem.bez umiaru.
czasem łapię się na tym , ze potrzebuję tych dwóch
oczu, które powiedzą rozumiem
oczu, które potrafią słuchać
Szkoda tylko,ze sama je zamykam
Staram się. Cholernie się staram.
nawet czasem myślę,
że może w końcu mi się uda?
Ale to tylko chwila.
Przeraźliwie krotka.
Po tej chwili człowiek się dowiaduje,
ze jak zwykle to tylko złudzenie.
mam tak samo jak ty
swoje gorsze dni.
I zrozum to w końcu do cholery.

czwartek, 8 stycznia 2009

po co?

znów zmiana. poczułeś się niekochany, niedoceniany, popadłeś w rutynę, nie czułeś już 'tego czegoś'. Za każdym razem coś wymyślisz. Więc zmieniłeś. Zmieniłeś na lepszy model. W sumie trochę Ci się dziwię. Podobny wygląd, ten sam kolor włosów, nawet perfumy te same. więc po co? nigdy nie odpowiadasz na to pytanie. Myślę, że sam nie znasz na nie odpowiedzi.